To coś co definiuje aktorskie zakątki kosmosu. Po +/- 15 obejrzeniu tego filmu, i jeszcze na dodatek znając juz wszechstronnosc i totalny talent Leo, stwierdzam jedno - metoda Stanisławsiego wywaliła poza orbite. Za kilkansascie lat, "najlepsze aktorstwo" powinno sie definiować słowami "Metoda DiCaprio'wska"... I pomyslec, że to był jego początek, drugi film w obrębie kilku miesiecy od pierwszego (Nie licząc zabawy za dziecka w "Crittersy")? ...."To niepojete jest, to niepojete...."